Gospodarstwo pani Joanny i pana Andrzeja

Urokliwy zakątek na Podlasiu pełen aronii, porzeczek i jagód to królestwo pani Joanny i pana Andrzeja. Miłość do ziemi i przyrody oboje mają w genach. Wspólne pasje przekształciły się w świetnie prosperujące gospodarstwo, w którym oprócz krzewów owocowych dba się przede wszystkim o kurczaki.


 

Pięknie położone pośród pól, łąk i lasów, należące obecnie do pana Andrzeja gospodarstwo istnieje już od 1922 roku. Odziedziczył je po dziadku i rodzicach, którzy oprócz ziemi uprawnej mieli także trzodę chlewną i krowy. Z kolei pani Joanna wiele lat temu pracowała w zrzeszeniu hodowców i producentów drobiu, by później wspomóc męża w hodowli.

 

sady  drzewa na tle sadu
Ćwierć wieku temu pani Joanna i pan Andrzej zajęli się chowem kurczaków, a od 1999 roku chowem właśnie Kurczaków Zagrodowych. W tym czasie były one nowinką na rynku. Taka decyzja z pewnością wymagała odwagi, bo nie jest łatwo iść pod prąd. Po latach gospodarze cieszą się, że podjęli ryzyko. Opowiadając o swojej hodowli, podkreślają zalety tych wolnorosnących kurczaków, jak i samego procesu chowu.

 

„Nasze kurczaki rosną zgodnie z tempem zapisanym w genach. Fakt, że Kurczak Zagrodowy rośnie wolniej sprawia, że jest mniej podatny na schorzenia. Ptaki cechują się większą odpornością. W ciągu całego życia kurcząt nie stosuje się antybiotyków, w razie potrzeby jedynie fitoterapię, czyli wyciągi pochodzenia roślinnego, ziołowe z czosnkiem i oregano, które poprawiają odporność organizmu. Bram gospodarstwa od kilkunastu lat nie przekroczył żaden antybiotyk, nie było nawet takiej potrzeby” – mówi z dumą pan Andrzej.

 

Kurczaki mają dużo miejsca w kurnikach i dostęp do zagrody na świeżym powietrzu.

Gospodarze mieszkają obok, dzięki czemu mogą często obserwować ptaki w ich środowisku bardzo zbliżonym do naturalnego:

 

„Nasze kurczaki lubią ruch. Widzimy, że są bardzo ruchliwe, w kurniku mają grzędy, na które mogą wskakiwać.” Tu gospodarz wspomina: „Miałem kiedyś koguta, który wskakiwał mi na ramię i tak sobie gadaliśmy”.

 

Pani Joanna dodaje:

 

„Mamy przekonanie do wybranego przez nas sposobu chowu. Widzimy, że to się sprawdza i wiemy, że bardzo ważne są dobre warunki: przestrzeń, światło, dobra pasza i woda”.